Od wielu lat jestem uwielbianą przez dzieci przedszkolną rytmiczką. (Nie będę tego ukrywać pod pozorem jakieś fałszywej „wrodzonej” skromności). Pod tym względem jestem z siebie dumna i daję sobie prawo do napawania się tym szczęściem. Moi wychowankowie na mój widok (wejście do przedszkola, spotkanie na mieście) reagują spontanicznie i z wielkim entuzjazmem:
„Pani Ooooola! Przyszła pani Ola! Pa – ni O – la! Pa – ni O – la” – skandują podskakując na nóżkach lub rzucają mi się na szyję – „Pani Olu, pani jest kochaaaaana! Kiedy pani znowu do nas przyyyjdzie?” itp.
Od wielu lat pracuję w kilku placówkach rocznie – państwowych i prywatnych. Mam zajęcia we wszystkich grupach wiekowych – od 2 do 6 lat. Codziennie zajmowałam się około 150 dziećmi.
Rytmika to zajęcia uwrażliwiające na wszystkie elementy muzyki – rytm, melodia, tonacja, harmonia (połączenia funkcyjne akordów), rejestr, agogika (tempo), dynamika, interwały, akordy, charakter akompaniamentu, instrumentacja klasycznych instrumentów i perkusyjnych, barwa instrumentu i głosu ludzkiego itd. Każdy z elementów jest szeroko rozbudowany i zróżnicowany w sobie, więc pracy dużo. Uwrażliwianie odbywa się poprzez zabawy i ćwiczenia ruchowe. Jest też nauka tańca klasycznego, ludowego oraz ekspresje ruchowe do różnego rodzaju muzyki, oraz przygotowywanie dzieci do występów teatralno – muzycznych.
Rytmika zapewnia dzieciom WSZECHSTRONNY ROZÓWÓJ osobowości. Angażuje wszystkie sfery: intelektualną, fizyczną, emocjonalną, moralną i społeczną.
Ponieważ same ćwiczenia rytmiczne szybko dzieciom się nudzą, wplata się je w zabawy o charakterze dramowym. Są to tzw. zabawy ilustrowane i inscenizowane. Polegają na wcielaniu się w różne role – społeczne, stworzeń ze świata przyrody oraz postaci ze świata bajek - i realizowaniu przypisanych im zadań. Dzieci odwzorowują też ruchem zjawiska przyrody – charakterystyczne elementy pór roku.
Przykład zabawy inscenizowanej z elementami ćwiczeń muzycznych:
Dzieci uczą się dwóch znanych piosenek
„My jesteśmy krasnoludki” oraz piosenkę Królewny Śnieżki na melodię ‘Gdzie strumyk płynie z wolna’ – „Znalazłam swoje miejsce, przyjaciół tutaj mam…”.
Po opanowaniu piosenki dzielę je na dwie grupy – dziewcząt i chłopców. Dziewczynki wcielają się w rolę królewien Śnieżek, chłopcy – w role krasnoludków. Podczas improwizowania na pianinie muzyki marszowej, Śnieżki i krasnoludki maszerują po wyobrażonym lesie (czyli po sali) w rozsypce. W pewnym momencie zacznę grać samą melodię jednej z piosenek bez śpiewania. Dzieci mają za zadanie rozpoznać po melodii ‘czyja’ to piosenka. Jeśli krasnoludków – chłopcy nadal maszerują po sali i śpiewają ją, dziewczynki natomiast siadają na podłodze i odpoczywają. Jeśli gram melodię piosenki dla Śnieżek – dziewczynki maszerują po sali i śpiewają, a chłopcy siadają na podłodze i odpoczywają. Zabawa powtarza się kilkakrotnie. Zawsze piosenka jest przeplatana marszem po ‘lesie’, podczas którego po sali chodzą wszystkie dzieci razem.
- Prose pani, ja chcę być Śniessską! – woła do mnie przed rozpoczęciem zabawy podekscytowany chłopiec - Ja nie chcę być krasnoludkiem. Chcę być Śniesssską! – i podskakuje na nóżkach zniecierpliwiony. Do niego dołącza się dwóch innych.
- Prose panią a ja nie chcę być Śnieżką. Chcę być krasnoludkiem – podchwyca jedna z dziewczynek.
Na sali robi się gwar i zamieszanie.
- Ciiiii…cho! Wołam. Jak będzie taki hałas, to głowa mnie rozboli i nie zrobimy żadnej zabawy. Przecież wiecie, że u mnie na rytmice zawsze wszystkie dzieci są każdą postacią którą chcą, tylko nie wszyscy naraz. Po kolei. Nie róbmy bałaganu. Najpierw chłopcy będą krasnoludkami, a dziewczynki Śnieżkami. Potem zamienimy role i dziewczynki będą krasnoludkami, a chłopcy Śnieżkami. Cierpliwości. Ludzie powinni być cierpliwi.
Dzieci milkną. Przystają na zaproponowany kompromis, a chcąc uchodzić za ‘ludzi’ w szerokim tego słowa znaczeniu – pokazują, że potrafią być cierpliwymi. Zabawa rozpoczyna się na dobre. Dzieci koncentrują się na swoich rolach i zadaniach. Niektórym myli się – kto i kiedy ma usiąść na podłodze, a kto w danej grupie maszerować. To trudna zabawa, bo trzeba podzielić uwagę na cztery rzeczy naraz: element muzyki (melodię piosenki), płeć (rolę), ruch (chodzić, usiąść) i śpiewanie piosenki. To dla dziecka olbrzymie wyzwanie!
Gdy widzę, że kilkoro dzieci pomieszało swoje role i Śnieżki chodzą za krasnoludkami na piosenkę o krasnoludkach i na odwrót, pomagam pytaniami:
- Czyja to piosenka?
- Krasnoludków! – odpowiadają co bystrzejsi.
- Doskonale. A kto chodzi po lesie i śpiewa tą piosenkę? Śnieżki czy krasnoludki?
- Krasnoludki!
- Czyli dziewczynki, czy chłopcy?
- Chłopcy!
Natychmiast dzieci, które się pomyliły korygują swoje działania i siadają na podłodze a te co przez pomyłkę usiadły - wstają. Nie ma sztorcowania ad personam, zawstydzania dziecka i ‘robienia zadania za niego’, czyli dyktowania: „siadaj na podłodze, bo to nie twoja kolej, a ty wstawaj i idź”.
Potem następuje zamiana ról i historia się powtarza. Gdy czas skończyć zajęcia, dzieci wołają:
- Jesce nieeee! Prose pani! Za króóóótko! A następnym razem jak pani psyjdzie to pobawimy się jesce?
I tak wyglądają u mnie każde zajęcia z szeregiem podobnych zabaw. Nigdy nie stosuję przymusu do bycia w roli, w którą dziecko nie chce się wcielić! Żadne dziecko nie boi się przyjść i zakomunikować mi:
- Proszę pani, ja nie chcę się w tą zabawę bawić.
- Dobrze – odpowiadam – Nie ma sprawy. Usiądź przy pianinie i pooglądaj sobie jak inni się bawią. Tylko warunek: Nie możesz nikomu przeszkadzać. Ani dzieciom, ani mnie.
Prośby takie są sporadyczne i bardzo rzadko padają. Ja częściej przypominam, że nie ma przymusu, niż one same z próśb korzystają. Prawie zawsze dzieci CHCĄ DOŚWIADCZAĆ WSZYSTKICH RÓL – i tych kulturowo stereotypowych dla chłopców i tych stereotypowych dla dziewczynek. Zatem później na występach dla rodziców zdarza się, że mamy dziewczynki, które prowadzą autobus, są górnikami, hutnikami, lotnikami, marynarzami a chłopcy wiewiórkami, sikorkami, kucharzami i dobrymi wróżkami. Są – bo same wymuszają na nauczycielkach, żeby wybrać ich w przedstawieniu do tych ról, albo chętnie zastępują dzieci, które się rozchorowały lub wyjechały w dniu występów.
I wszyscy zadowoleni. Życie robi się piękne. Dzieci dumne z siebie, rodzice ze swoich pociech. Radości co niemiara wbrew wrzeszczącym po wszystkich mediach starym, zgrzybiałym, zwapniałym dziadom* o ‘szkodliwości ideologii Gender i napadzie zboków na przedszkola’. Dziadom, które tylko patrzą jak wszystkim dookoła życie zatruć.
*stary, zgrzybiały, zwapniały wrzeszczący dziad – metafora człowieka ograniczonego w wiedzy, doświadczeniu i myśleniu, patologicznego władcy, co na niczym się nie zna, ale ma najwięcej do wykrzyczenia i narzucenia, bo go przerasta mniemanie o sobie.
Komentarze